Poznajmy się
Trochę głupio, bo się od razu nie przedstawiłem. Jestem Remus, Ignacy, Hieronim, Rudzik herbu Erithacus rubecula. To z łaciny, bo mój ród stary, w pomrokach dziejów giną jego korzenie. Pierwszy o moim pra, pra pisze Pliniusz, że ptak zwany Erithacus w lasach żyje. Wielkie mi odkrycie, a gdzie by niby miał żyć. Potem był incydent z Neronem. Pradziadunio koncertował wtedy w cesarskich ogrodach. Neron tak się zasłuchał, że mu kaganek z ręki wypadł i nawet tego nie zauważył. Jak sierota z otwartą gębą stał, a tymczasem suche trawy się zatliły i ani się spostrzegli – Rzym spłonął. Hajcowało się tak, że pradziadunio ledwie z życiem uszedł, tylko mu kuper okopciło. Była z tego niezła afera, bo niejaki konsul Nisus, od zakrzywionego nosa zwany krogulcem, chciał za karę przodka mojego na pasztet przerobić. Ale Neron lubił pradziadunia, wszystko na chrześcijan zwalił i jakoś się dziaduniowi, nomen omen, upiekło.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski, Marta Dymarczyk i Michał Starke
I taka między nami różnica, rudzik, mój przodek był konsulem, a twój – grajkiem. Nieodżałowany Nisus w jednym się jednak mylił – ja wolę rudziki na surowo, tatarski kotlecik, że się tak wyrażę.
Srać na kotlecik.
Bez przesady, do talerza?! Co to? Restauracja na rynku w Krakowie?! Trochę więcej kultury!
A co znaczy rubecula – ruda kula? Nawet pasuje 🙂
Oj, sikorka, sikorka… na językach obcych w szkole to ty chyba spałaś. Rubecula to zdrobniała forma łacińskiego słowa ruber – czerwony.
A twoje rodowe imię – Wróbel – to zdaje się Passer. Nie jestem może uczona, ale złodziei ani paserów w rodzie nie miałam.
Jak nie przestaniecie, to wasze wpisy zacznę kasować. Człowieki to mają czytać! Nie wstyd wam?!