Poznajmy się
Trochę głupio, bo się od razu nie przedstawiłem. Jestem Remus, Ignacy, Hieronim, Rudzik herbu Erithacus rubecula. To z łaciny, bo mój ród stary, w pomrokach dziejów giną jego korzenie. Pierwszy o moim pra, pra pisze Pliniusz, że ptak zwany Erithacus w lasach żyje. Wielkie mi odkrycie, a gdzie by niby miał żyć. Potem był incydent z Neronem. Pradziadunio koncertował wtedy w cesarskich ogrodach. Neron tak się zasłuchał, że mu kaganek z ręki wypadł i nawet tego nie zauważył. Jak sierota z otwartą gębą stał, a tymczasem suche trawy się zatliły i ani się spostrzegli – Rzym spłonął. Hajcowało się tak, że pradziadunio ledwie z życiem uszedł, tylko mu kuper okopciło. Była z tego niezła afera, bo niejaki konsul Nisus, od zakrzywionego nosa zwany krogulcem, chciał za karę przodka mojego na pasztet przerobić. Ale Neron lubił pradziadunia, wszystko na chrześcijan zwalił i jakoś się dziaduniowi, nomen omen, upiekło.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski, Marta Dymarczyk i Michał Starke