Opowieść Remusa o swoim imieniu
Wróbel, drogi przyjacielu! Twoje wywody funta kłaków nie są warte, ponieważ moje imię nie ma rzymskich korzeni, ale z kaszubskiej literatury pochodzi. Moja mama, rodowita Kaszebka, ponad wszystko kochała książkę „Życie i przygody Remusa” Aleksandra Majkowskiego. Obszerne fragmenty znała na pamięć i wyśpiewywała mi je w gnieździe do poduszki. I to właśnie po bohaterze książki mam imię Remus. To był potomek kaszubskich olbrzymów golemów, ale jego nie wysoki wzrost wyróżniał, ale wrażliwość i dobroć. Wędrował w podartej, modrej kapocie po całych Kaszubach od jarmarku do odpustu, a na swej taczce-kramiku wiózł książeczki do nabożeństwa, baśnie i śpiewniki, prostym ludziom radość niosąc. Uważano go za pomylonego, ale to dlatego, że więcej niż inni ludzie widział i czuł. I mocno wierzył w baśnie.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski