Człowieki z rudzikiem w herbie, cz. III
Sorry za przerwę, ale to jest jeszcze wszystko takie świeże.
No więc obrączkę mam, myślę że zaraz mnie puszczą, a to taniec dopiero się zaczyna. Obraca mnie wte i wewte, linijkę przykłada to tu, to tam. Koszmar! Na początek bierze się za skrzydło. Napinam biceps, żeby sobie nie pomyślała, a ona: „70… milimetrów” 🙁 . Co za wstyd! Do ogona mi się zabrała… coś tam wymamrotała i teraz najgorsze, słuchajcie. Nogi na boki i dmucha na mnie, pióra rozdmuchuje! „Ratunku!” – krzyczę. Ptaszka jej się na golasa zachciało oglądać! A ona na to: „Dwa”. Co dwa? Odwal się, zboczona babo! Potem kładzie mnie na wagę i wszem i wobec ogłasza: „Waga 16 i pół grama”. Masakra, jak tak można, przy ludziach? A gdzie tajemnica lekarska? A gdzie RODO?! Ze złości o strachu zapomniałem. Tymczasem ta mnie puszcza i z uśmiechem mówi: „Leć, leć, rudziku, do Francji”. Do Francji? Żeby pasztet ze mnie zrobili? O nie, ja się do Grecji na zimę wybieram. Sama se leć do Francji.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski, Marta Dymarczyk i Michał Starke
To dmuchanie na brzuch to żadne zboczenie, tak ornitologi sprawdzają naszą kondycję. Dwa oznacza niezłą formę, ale bez szału.
16 i pół grama? Całkiem nieźle, ja tam anorektyków nie lubię, chłop musi mieć swoją masę!
I tu się z sikorką muszę zgodzić. Ja też chudych nie lubię, same pióra i kości. Po obiedzie pół godziny trzeba piórami pluć, a i tak wypluwka większa niż danie główne. Makabra!
Ja tu oświatę próbuję szerzyć, a im tylko albo chłop, albo żarcie w głowie. Co za czasy, co za podłe czasy!
A co to jest wypluwka, wróbel?
Wyższe ptaki, czyli szponiaste i sowy, jako istoty delikatne i dystyngowane, nie trawią kości i piór, żeby nimi potem – jakby gołąb powiedział – srać, tylko je po strawieniu mięsa dyskretnie wypluwają. Powinieneś się, rudzik, trochę manier nauczyć.
Ja tam wolę srać niż pluć.
Pomijając ideologię, krogulec mniej więcej dobrze sprawę objaśnił.