Martyna w Chinach
Doszły mnie dzisiaj słuchy o ogromnym sukcesie znanej podróżniczki Martyny Rudzikowskiej, która w ostatnich dniach, po pokonaniu tysięcy kilometrów lasów, pustyń i gór dotarła w końcu do Chin. Do tej pory udało się to zaledwie kilku rudzikom, a wśród nich Martyna jest pierwszą samiczką. Znam ją, to skromna dziewczyna, zresztą należy do rodziny, jest bodajże siostrzenicą stryjenki wnuczki mojego pradziadka. W Chinach stała się od razu celebrytką – krzak, w którym zatrzymała się w Pekinie jest po prostu oblegany przez reporterów szanowanych gazet, natrętnych paparazzi i zwykłych łowców autografów.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
8+
O ile wiadomo, pierwszym rudzikiem, który dotarł do Chin był Marko z Pola – wsi w województwie lubuskim. Trwa zacięty spór między historykami czy był on zniemczonym Polakiem, czy spolonizowanym Niemcem.
Poważnie myślę o podróży do Indii w przyszłym roku. Z tego co wiem, jeszcze żadna bogatka nie dotarła tak daleko. Może wydam się za maharadżę, tacy pasjami kochają się w artystkach i celebrytkach.
Zła wiadomość sikorka! W Indiach żyje inny podgatunek bogatek trochę mniejszy i bardziej szarawy. Mimo tych subtelnych różnic, obawiam się, że maharadża może się na tobie nie poznać :-).
To może Birma?
Nic z tego, aż do Indonezji włącznie żyją różne podgatunki bogatek.
Ostatnio pisał mi kuzyn z Chin, że kraj ciekawy, ale przygniata go ogrom roboty – wszędzie tłumy. Ostatnio lekarz musiał wysłać go do sanatorium na rekonwalescencję kupra.