Odwiedziny śmierci
Krogulec miał rację. Odzyskałem pamięć w ekstremalnym stresie. Co prawda Krogulec nas nie odwiedził, co uchowaj Bóg, ale…
Siedzimy sobie z dziećmi w gnieździe, łuna powoli gaśnie na zachodzie, Zośka się krząta, ja czytam mojego bloga… Nagle dzwoneczek z oddali słychać. Zamarliśmy. Komu bije dzwoneczek? A on coraz bliżej i bliżej. Nie ma co, to do nas śmierć idzie, to nam dzwoneczek bije. I wtedy żeśmy ją zobaczyli. Czarna, futrzasta, uszy trójkątne, jak na dawnych rycinach… Tych, co to kot z kosą na czele, a za nim w korowodzie ptaki wszystkich stanów, od orła cesarskiego po ubogą sikorę. I te świecące w ciemności oczy, złe, mściwe… Istny taniec śmierci.
Nagle Zośka z gniazda wyskoczyła, pod pyskiem mu wylądowała i dalej kuśtykać z opuszczonym skrzydłem, że niby złamanym. Kot najpierw zbaraniał, ale zaraz oprzytomniał i dalej za nią. W dwu susach ją dopadł i wtedy całe życie stanęło mi przed oczami. Wyraźnie, tylko jakby w czerwonej poświacie skąpane… I lata pisklęce i podróż do Grecji i to jak Zośkę poznałem. Wściekłość i rozpacz mnie ogarnęły. Ledwie Zośkę w pamięci odzyskałem i już mam ją stracić?! Rzuciłem się jak opętany i jak kota w ucho nie dziobnę! Aż miauknął boleśnie i w nieprawdopodobnym skręcie łapę po mnie wyciąga. Wszystko widziałem jak w zwolnionym tempie. Jak mu się pazury wysuwają, jak łapa coraz większa, coraz bliżej… I wtedy przed oczyma reszta życia mi stanęła… I wróbla i gołębia i popielicę Helenę zobaczyłem. Ale czasu na wspominki nie było. Z całej siły skręcać zacząłem, kuper mi zarzuciło, ale kierunek lotu o 90˚ w ułamku sekundy zmieniłem. No i niestety po tym kuprze dostałem… ale mi tylko parę piór poleciało. Co tam pióra, jak widzę, że Zośka z życiem uszła. A kot tak był skołowany, że poszedł sobie dzwonić gdzie indziej.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
I mnie sobie też przypomniałeś?
No właśnie Ciebie nie, ale z bloga wiem o kogo chodzi.
Ale pantoflarz. Zośka cię całkiem sterroryzowała, żeby się do starej przyjaźni nie potrafić przyznać. Tchórz!
Chwalić Boga, że ludzie kotu dzwoneczek przywiesili, mieliście kilka sekund na reakcję. Gdyby nie ten dzwoneczek… już by po was było.
To żeś, Remus, głowę stracił. Ja w takich sytuacjach na wroga z góry sram. W oczy celuję… Skuteczne jak dziobanie w uszy, ale ryzyko żadne. Po co się narażałeś?
Romantyczny, Gołąb, jesteś, pozazdrościć. A jak byś akurat zatwardzenie miał, to byś Gołębiową na pastwę losu zostawił?
Nie bój nic. Ja zawsze z siebie coś wyduszę.