Korzenie
Dzięki wam, przyjaciele, żeście mi nieścisłości w moich planach wytknęli. Na spokojnie wszystko przemyślałem i doszedłem do wniosku, że nie mogę dobra czynić, krzywdząc najbliższych. Dlatego mnichem nie zostanę, Zośki dla swojego duchowego rozwoju nie porzucę, ale coś dla przyszłych pokoleń od siebie dać chcę. Ale cóż ja mogę dać? – taka myśl mnie gnębiła. Myślałem, myślałem i wymyśliłem. Rozpocznę studia nad rudzików pochodzeniem, odkrycia swoje spiszę i dla potomnych opublikuję. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Do pracy siadłem i od razu piękną legendę znalazłem. Posłuchajcie:
Człowieki opowiadają, że 2 tysiące lat temu z okrawką nie było rudzików, tylko pliszki. Pewnego razu w Jerozolimie pliszka podleciała do ukrzyżowanego Jezusa i dziobkiem wyciągnęła kolec z korony cierniowej, który mu się w czoło wbił, i wtedy kropla Jego krwi spadła na pierś tej pliszki. Stąd wzięły się „pliszki czerwonogardłe”, jak nas długo nazywano… Ale ważne jest to, że Jezus, jak głosi legenda, powiedział do tamtej pliszki: „Dla twego miłosierdzia osiągnęłaś to, do czego dążył cały twój ród od stworzenia świata”. Chyba znaczy to w legendach człowiekowych, że rudziki, które kiedyś były za nieposłuszeństwo wygnane, na powrót w Bożym ogrodzie zamieszkały, co się Eden nazywa, albo Raj, i mają robaków pod dostatkiem, i że tam krogulców nie ma… Na Wielkiego Łabędzia… miła to wizja. Chociaż przecież wiadomo, że my z muchołówkami, a nie pliszkami, jesteśmy spokrewnieni.
Przy okazji, serdeczne podziękowania i gratulacje dla mojej ilustratorki, dr Katarzyny Kopiec-Sekieta, z okazji opublikowania (powyżej) 50-tej ilustracji do moich postów. Prawdziwy jubel będzie przy 500-nej!!! A na razie szykujemy niespodziankę. Wkrótce oryginały niektórych ilustracji będzie można kupić w sklepiku z rudzikiem.
Tekst: dr Wojciech Nowakowski i dr Jarosław K. Nowakowski
O, widzisz Remus! To ciekawostkę żeś wygrzebał jak robaka ze ściółki – nawet ja tej legendy nie znałem. Dodam tylko, że człowieki to was z drozdami kiedyś wiązały jako krewniaków… Takie to nieuctwo!
Ciekawe, że same człowieki się do małp przyznają – nie bez racji… Na pierwszy rzut oka to przecież widać i nie trzeba być geniuszem, żeby to zauważyć: małpy to są jak malowane, tylko jakaś egzema ich męczy, bo im włosy na ciele wypadły i ogon obumarł.
A ja sram na legendy i historie – jednako prawdziwe i zmyślone. Mnie „tu i teraz” interesuje, pisklaki, śmietniki, gzymsy…
Ale z ciebie, Remus, bufon! Zośce łaskę zrobi, że jej nie rzuci! Ty się, Remus, módl, żeby to Zośka ciebie w zadek nie dziobnęła, bo jak długo ona jeszcze z takim narcyzem wytrzyma – nie wiadomo.