Remus nie żyje!
Kiedy trzy miesiące temu, mój kochany Remus, zamilkł na swoim blogu, miałam jeszcze ciągle nadzieję. Mniejszą i mniejszą z każdym dniem, ale tliła się gdzieś w moim sercu… Że może tam, daleko na naszych Kaszubach, Remus czeka na mnie, że przywita mnie swoim cudownym śpiewem, że zobaczy mnie, sfrunie z gałązki i dygnie, tak jak tylko on potrafi. Wczoraj wróciłam i nadzieja zgasła. Otacza mnie pustka gałęzi, na których nie siedzi, liści, których nie przerzuca, pieńków, na które nie wskakuje. Każde drzewo, każdy krzak, każdy kamień woła do mnie: nie ma Remusa!
Czy ktoś z was, jego przyjaciół albo jego czytelników, wie, co się z nim stało? Jaki los go spotkał? Może ktoś z Was był przy nim w tej ostatniej godzinie? Może ktoś wie, gdzie jego mogiła? Proszę napiszcie. W ostatnim swoim wpisie donosił, że doleciał już do Hiszpanii.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
A radziłem, prosiłem, żebyś został w domu. Czemu mnie nie słuchałeś? Czułem, że te ciągłe przygody Cię do zguby doprowadzą.
A życie i tak zasrane, ciężko żyć, ciężko umierać…
Żegnaj przyjacielu!
Mniej więcej co drugi dorosły ptak tej wielkości przeżywa do następnego roku. To znaczy, że co drugi nie przeżywa. Statystycznie wszystko się zgadza, pani Zofija żyje – Remusa zginął.
Pingwin, masz serce z lodu, jak twoja ojczyzna. Nawet mnie Zośki żal, chociaż nigdy nie była moją ulubienicą. Szczere kondolencje.
I ja odczuwam bolesna stratę. Nigdy nie zjem już gołębia wędrownego, nie skosztuję ptaka dodo, nie oskubię moa… I teraz do tej listy dołączył Remus…
Przez wzgląd na powagę śmierci miałem milczeć, ale nie wytrzymam. Jak ty byś skubał tego moa, Krogulec? Przecież on ważył ze 250 kg. A tutki od piór miał grube jak twoja noga!
Jak bym skubał? Z godnością.
Szanowna Pani!
Widziałem Remusa, a nawet miałem przyjemność z nim rozmawiać, dzień po Bożym Narodzeniu roku pańskiego 2019. Popasaliśmy na przedmieściach Madrytu, ale Remusowi okolica nie specjalnie się podobała i zamierzał lecieć dalej do Portugalii. Ja postanowiłem pozostać na miejscu nie ryzykując podróży przez góry, tym bardziej, że to już zima nastała. O dalszych losach Remusa, nic mi, niestety, nie wiadomo.
Z wyrazami szacunku i szczerego współczucia.
Jan Kos