Rudzik Remus

Rudzik Remus

Człowieki z rudzikiem w herbie, cz. III

Sorry za przerwę, ale to jest jeszcze wszystko takie świeże.
No więc obrączkę mam, myślę że zaraz mnie puszczą, a to taniec dopiero się zaczyna. Obraca mnie wte i wewte, linijkę przykłada to tu, to tam. Koszmar! Na początek bierze się za skrzydło. Napinam biceps, żeby sobie nie pomyślała, a ona: „70… milimetrów” 🙁 . Co za wstyd! Do ogona mi się zabrała… coś tam wymamrotała i teraz najgorsze, słuchajcie. Nogi na boki i dmucha na mnie, pióra rozdmuchuje! „Ratunku!” – krzyczę. Ptaszka jej się na golasa zachciało oglądać! A ona na to: „Dwa”. Co dwa? Odwal się, zboczona babo! Potem kładzie mnie na wagę i wszem i wobec ogłasza: „Waga 16 i pół grama”. Masakra, jak tak można, przy ludziach? A gdzie tajemnica lekarska? A gdzie RODO?! Ze złości o strachu zapomniałem. Tymczasem ta mnie puszcza i z uśmiechem mówi: „Leć, leć, rudziku, do Francji”. Do Francji? Żeby pasztet ze mnie zrobili? O nie, ja się do Grecji na zimę wybieram. Sama se leć do Francji.

Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski, Marta Dymarczyk i Michał Starke

23+