Rudzik Remus

Rudzik Remus

Żołna

Piękny, tęczowy ptak zawitał w nasze strony. Żołna się nazywa. Jaskółki to go zaraz gonić chciały, że jakiś taki inny… można powiedzieć nienormatywny. Razem się kilka zebrało i ćwierkają tak: „Ostatnio żeśmy krogulca pogoniły, to i przed tęczowym naszą społeczność obronimy. Zaraz mu mobbing urządzimy, niech wraca na zachód, do swoich. My tu takich nie chcemy”. Żołna na to bąka, że ona nie z zachodu, tylko z południa. „Wszystko jedno, uchodźca się znalazł, zaraza jedna!” – i dalejże, huzia na niego. Ledwie się biedak w jakiejś norze schował.

Wieczorem poleciałem zobaczyć, co za jeden, chociaż mnie Zośka błagała, żebym się nie mieszał, bo w dziób dostanę. Ale mnie ciekawość zmogła. Podlatuję, uprzejmie dygam, przedstawiam się, mówię, kim jestem. I on też się przedstawia, że Armand ma na imię, że chciał się tu osiedlić, ale chyba zrezygnuje… Od razu go jakoś polubiłem, więc mu tłumaczę, żeby się nie przejmował, że te jaskółki to prostaki, sama nazwa: Hirundo rustica, znaczy, że takie bardziej rustykalne są. Armand po skrzydle mnie poklepał: „Z ciebie równy gość” – mówi – „ale tutaj nie zostanę, bałbym się żonę sprowadzić, skoro w okolicy taka wrogość do obcych. Za to ty, Remus, mógłbyś idee naszego środowiska, naszej organizacji tu krzewić”. „Jakiej organizacji?” – pytam. Uśmiechnął się, dał mi wizytówkę i poleciał. Szkoda.

Tekst: dr Wojciech Nowakowski i dr Jarosław K. Nowakowski

 

سرور اختصاصی ایران

2+