Remus z głową w… kosmosie
Od momentu, kiedy dotarły do nas smutne wieści z Amazonii, nie mamy z Zośką chwili czasu, żeby się po kuprze podrapać. Na początek byliśmy otępiali ze smutku, ale w końcu, na szczęście, obudził się w nas gniew a z nim wola działania. Przygotować naradę zapowiedzianą tydzień temu – tym zajęła się Zośka. Wróbel pisze uchwały i plan działania do dyskusji na spotkaniu. Trochę się o język boję, ale Gołąb ma go temperować. Ja zostałem szefem departamentu informacji. Trzeba przecież dokładnie wiedzieć, przeciw czemu protestujemy. Dzięki kontaktom Habii, poznanej na blogu w zeszłym tygodniu, dotarłem do pewnego tęgostera, który zna krytonoska ubogiego*. Ten skontaktował się ze sławnym ekspertem i działaczem proekologicznym, arą zielonoskrzydłą, która zobowiązała się polecieć na miejsce i zbadać sytuację. Wyruszyła bezzwłocznie we wtorek i… słuch po niej zaginął. Naprawdę się o nią zmartwiam. Dzwonię więc do Pingwina, w końcu to ta sama półkula, a ten mnie zwymyślał, że życie niewinnych ptaków narażam, a wszystkie informacje na stronie brazylijskiej agencji kosmicznej można znaleźć. Wchodzę, faktycznie, wszystko jest. Przyznam, że się trochę wygłupiłem.
Swoją drogą to dziwne. Zawsze myślałem, że żeby się dowiedzieć „jak jest”, trzeba pojechać, rozejrzeć się, z ptakami porozmawiać. A tymczasem, lepiej w kosmos dać się wystrzelić.
P.S. A arę ktoś widział, jak nad porębą w Boliwii przelatywała.
*Wszystkie podane nazwy dotyczą naprawdę istniejących gatunków ptaków z tropików Nowego Świata.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski