W zeszłym tygodniu w końcu ruszyłem w trasę. Tym razem kierunek Hiszpania.
Szczerze powiedziawszy jakoś się wybrać nie mogłem. W październiku latałem trochę po okolicy, to w tę, to w tamtą. Każdej nocy słyszałem, że rudziki cisną już na całego, a ja jakoś nastroju nie miałem. Myślę sobie: sadełka trzeba złapać, bo będzie źle. Na wędrówce bez sadełka ani rusz… Tylko, że apetytu nie miałem, więc co pajączka zobaczę, to wzrok odwracam i w duchu powtarzam: „A niech se żyje biedaczyna”.
Po pierwszym listopada, to już się nie na żarty przestraszyłem, że mnie zima w Kraju zaskoczy. Chce się czy nie, trzeba przez rozum jeść. Więc się za polowanie uczciwie wziąłem, ale w brzuchu, jakbym jaki kamień miał. Cały dzień się męczyłem, wieczorem pióra rozdmuchałem i brzuch w lustrze oglądam. Ale mi jeszcze tłuszczyk nawet jelit nie zakrył. Trochę się zmartwiłem, a trochę ucieszyłem – z takim tłuszczem nie mam nawet co o wędrówce myśleć, czyli… jeszcze nocka w domu. Drugiego dnia, już lepszy apetyt miałem, a trzeciego na wieczór, znajome podniecenie mnie ogarnęło. Do ostatniego sąsiada, co się jeszcze w okolicy ostał, pukam: „Lecimy?”, „Lecimy!”. I nie wiele myśląc obaj święcą w górę, ku gwiazdom.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
To żeś mnie Remus znowu wykiwał. Jak w końcu października wędrówka rudzików zaczęła zdychać, to pomyślałem, że pewnie już się gdzieś niepostrzeżenie przemknąłeś i w drogę ruszyłem. Teraz już do Holandii dolatuję. Będziesz tędy leciał, czy mam zawracać?
W zeszłym roku, Remus, też po czasie wędrować zacząłeś. Rysuje się pewna tendencja.
W dobie ocieplenia klimatu to normalne. Zastanów się, Remus, czy w ogóle migracji nie zaniechać. Zimy coraz łagodniejsze, a jak nie polecisz – na wiosnę najlepsze terytorium, przed innymi, zdążysz zarezerwować.
Srać na terytorium. Ale w twoim wieku już byś się mógł, Remus, ustatkować. Zamiast guza na wędrówce szukać.
Srać na terytorium? To faktycznie w gołębim stylu… obrzydliwość bierze.
Moim zdaniem najlepiej instynktowi zaufać. Masz ochotę lecieć – lecisz. Masz ochotę zostać – zostajesz. Sercem się, Remus, kieruj i to cała filozofia.
Serce z tym akurat niewiele ma wspólnego. Chociaż sprawa faktycznie wewnętrzna. Podwójna helisa DNA – coś wam to mówi? Jesteś, Remus genetycznie opóźniony.
Teraz wszystko rozumiem. Czyli to, co mnie w żołądku gniotło, to melisa. Zośka to czasem na nerwy bierze. A ja zawsze czułem, że te ziółka mi zaszkodzą. Ale podwójnej nigdy nie piłem.
Podwójna helisa, nieuki, materiał genetyczny! Nie żadna melisa! Z przykrością stwierdzam, że jako nauczyciel poniosłem porażkę.