Sikorka oczywiście miała rację, to nie było żadne łysienie, tylko pierzenie. Pióra już nie tylko mi wypadają, ale zaczęły też rosnąć nowe. Ja owszem, już się w życiu pierzyłem, ale za pierwszym razem nie było to takie frustrujące. W zeszłym roku zmieniałem tylko pióra na ciele, żeby przestać wyglądać jak pstry szczeniak. Z każdym piórkiem przybywało mi rudej piersi, czułem się ważny, doroślałem. No i latać mogłem swobodnie, bo lotki w skrzydle i sterówki w ogonie pozostawały na swoich miejscach. A to teraz – czysta rozpacz. Wszystko mnie swędzi, latam jak łamaga, wczoraj niewiele brakowało, a bym w drzewo rąbnął, bo mi się zapomniało, że w odmiennym stanie jestem i gazu za dużo dodałem. Zresztą latanie mnie męczy, namacham się skrzydłami góra-dół, a powietrze mi przez dziury w piórach przecieka. Jeszcze na dodatek znów jestem wiecznie głodny… O Wielki Łabędziu! Ile to jeszcze potrwa?
Tekst: dr Wojciech Nowakowski i dr Jarosław K. Nowakowski
Nowe piórka, nowe ciuszki, czego się dla nich nie robi i jakich wyrzeczeń nie ponosi 🙂 . Chcesz wyglądać, Remus, jak człowiek, to się nie mazgaj.
Pierzysz się, Remus, pierzysz… No to Ci się nie dziwię, że masz minorowy nastrój. U nas, ptaków, mamy dwa rodzaje pierzenia: całkowite i częściowe. W zeszłym roku miałeś pierzenie częściowe, a teraz ci się całkowite przydarzyło. Poza tym, to i tak masz jeszcze nieźle, bo takie blaszkodzioby, na przykład, tracą wszystkie lotki naraz i przez jakiś czas w ogóle nie mogą latać.
Rzeczywiście przez pewien czas nie możemy latać, ale na pierzowiskach to dopiero życie towarzyskie kwitnie, ja nawet to lubię.
Ja w ogóle nie latam i żyję – jak zwykle histeryzujecie. A to im pazurki zmarzły, a to piórko wypadło! Mięczaki jesteście, mięczaki i tyle. I mazgaje też – Sikorka ma rację.
Gorzej Ci się lata, Remus… powiadasz…