No i dzieci wyleciały z gniazdka. Jeszcze po krzakach czasem piszczą, żeby im coś do dzioba dołożyć, bo na własnej pracy utrzymać się nie mogą, ale już rad ojca nie raczą słuchać. Mówisz to, a one, że czasy teraz inne a ja w epoce archeopteryksa mentalnie tkwię. Mówisz tamto, a im znajomy na Fejsie coś innego doradza. A ja jedno wiem: pewne rzeczy od wieków się nie zmieniają. Krogulec i w tych nowych „lepszych” czasach, nadal jest krogulcem, a kot jak był kotem, tak kotem pozostał. I żadne Facebooki i Instagramy tego faktu nie zmienią.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
4+
I tu się, Remus, mylisz. Ja teraz w sieci ofiar szukam. Po krzakach, owszem, czasem się przelecę, ale to tylko z sentymentu.
Można znaleźć stronki, gdzie relacja na żywo z gniazda idzie. Dokładnie wiadomo, kiedy taką rodzinkę odwiedzić, żeby pisklęta były już trochę podrośnięte, ale jeszcze nie łykowate.
Na szczęście nowoczesność w obie strony działa. Ja mam teraz system alarmowy z rozpoznawaniem gatunków po geometrii dzioba. Byle kopciuszek z sąsiedztwa alarmu niepotrzebnie nie wszczyna.