Byłem dziś odwiedzić znajomych człowieków z Akcji Bałtyckiej. Tej, co mnie w herbie noszą. Myślałem sobie: cisza, spokój, wpadnę, odpocznę, w sieci się pobujam. Ale gdzie tam! Przylatuję, a tu zamieszanie, fajerwerki, torty, odczyty, wywiady. Wszyscy w kółko powtarzają: „60 lat!, 60 lat!”. Więc się pytam „Co 60 lat?”. Jak to co? Sześćdziesiąte urodziny Akcji Bałtyckiej! 60 lat temu pierwszego ptaka na AB schwytano. Jak legenda głosi był to rudzik.
60 lat? Boże! Toż to z pięćdziesiąt pokoleń rudzików, średnio licząc. Na człowiekowe przeliczając… na jeden wiek 5 pokoleń… tysiąc lat jak nic wychodzi! Kto te czasy pamięta? Kto je opisał? Kto Akcję założył, kto jej herb nadał? Coś mi się o uszy obiło, że niejaki Przemysław z Przebendowa, ale może to tylko legenda – jak o Piaście Kołodzieju? Do domu wróciłem, ale mnie te pytania spać nie dawały. Mężczyzna w pewnym wieku musi się czymś poważniejszym zająć niż tylko uganianie się za pająkami. Postanowiłem badania historyczne rozpocząć. I zobaczcie, co w pożółkłych annałach znalazłem:
Chwalebna historia Akcji Bałtyckiej
Jak podaje Kronika Królestwa Ptaków spisana przez sławnego kronikarza Gallinaga Anonima, założycielem udzielnego księstwa Akcji Bałtyckiej był na wpół legendarny książę Przemysław I zwany Wielkim. On to władztwo Akcji nad całym Bałtykiem rozciągnął – od granicy z Rusią do wyspy Wolin. On to prawa na Akcji obowiązujące, w sławnej „Instrukcji pracy Akcji Bałtyckiej” zawarte, po raz pierwszy spisał i nadał. On to odrębny czas na Akcji wprowadził. On to pierwsze znaczki akcyjne kazał bić. On to, posłów do sąsiednich królestw wysyłając wielki sojusz zwany paktem SEEN zawiązał. On to w końcu wiarę w rudzika, czyli we mnie, wprowadził i mój wizerunek na znaczkach umieszczać kazał – zupełnie tak samo jak cesarze rzymscy na monetach orła umieszczali, symbol Jowisza Gromowładcy.
Jak głosi legenda Przemysław Wielki pomnik kazał sobie wystawić, co nad Gdańskiem górował, ale się jego ślady do naszych czasów nie zachowały. Udało mi się za to odnaleźć oryginalny, pożółkły ze starości projekt tego pomnika, co autentyczność legendy potwierdza. Potem w innych miastach, podobne pomniki stawiano, jeden się nawet w Warszawie zachował. Ale już nie taki wielki. Co ciekawe w tym warszawskim Przemysław jako kobieta jest przedstawiony – co pewnie dla zachowania parytetów się stało.
Po Przemysławie nastały rządy Jarosława. Coś mi się kojarzy, że nosił przydomek „Mądry”… ale to chyba nie ten. Jarosław Państwo Akcyjne zreformował, elektryfikację i automobilizację przeprowadził. Jak powszechnie wiadomo pierwszym automobilem na Akcji był kład „Wszędołazem” zwany, a elektryfikacja od generatora Burczysmrodka się zaczęła. Jarosław przyjazne stosunki z sąsiadami rozwijał i na koniec Unię Stacyjną, KSSOP-em zwaną, razem z nimi zawiązał. On też wiarę we mnie umocnił, między innymi obrzęd „rozanielania” ptaków wprowadzając. To mogę, jako naoczny świadek, potwierdzić, bo mnie sam mistrz rozanielał. Szczerze mówiąc nic przyjemnego, ale splendor jest.
Osiem pokoleń temu Państwo Akcyjne zostało zhołdowane przez cesarzową Magdalenę. Ta razem z Jarosławem zakon „Fundacji Akcji Bałtyckiej” ufundowała, który krzewieniem wiary w rudzika się zajmuje. Obecnie wielkim mistrzem Zakonu jest Michał zwany Starkiem, pewnie ze względu na podeszły wiek. Legenda głosi, że już 25 lat od pisklęcych czasów jemu upłynęło, ale to raczej niemożliwe – nie słyszałem, żeby ktoś w mojej, dla przykładu, rodzinie ponad 12 lat żył, a i wtedy ledwie skrzydłami powłóczył.
Magdalena Akcję Bałtycką wprowadziła w czasy podróży geolokatorowych i akustyki stosowanej. Wcześniej szereg śmiałych wypraw odkrywczych za wędrownymi ptakami podjęła do samych krańców Afryki docierając – tam gdzie pingwiny do góry nogami chodzą. Z tubylczą ludnością przyjazne stosunki nawiązawszy, tychże na Akcję sprowadziła. I tak… jakby to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić… pierwsi Afroafrykańczycy na Akcji stopę postawili, dzięki czemu naukowe braterstwo ras na Akcji kwitnie. Oświecone rządy Magdaleny do wielkiego wzmożenia naukowego doprowadziły, dzięki czemu Akcja publikacjami w światowych żurnalach została obsypana.
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
Wiwat Akcja Bałtycka! Z okazji rocznicy obżarłem się sfermentowanych jabłek, ale w głowie mi nie zaszumiało – te cholerne dehydrogenazy. Tylko mnie teraz łeb boli.
100 lat Akcjo Bałtycka! Ja też mam zaszczyt nosić waszą obrączkę… Z dumą noszę!
Akcja ma nie tylko oficjalną chwalebną historię, ale i tę prywatno-miłosną. To ulubione miejsce ptasich schadzek. Jak się tak dłużej razem w sieci powisi, to niejedno serduszko mięknie. Ile to potem jajek zostało zniesionych… Wiadomo: „Krew nie woda, pióra nie pokrzywy”.
Remus ubóstwiany?! Zupełnie ci, Remus, szajba odbiła! I teksty przemądrzałe zaczynasz pisać, jak Wróbel, nie przymierzając. Ty go Zośka do psychiatry czym prędzej zaprowadź.
Muszę przyznać, że też wszystkiego nie zrozumiałam. Co to na przykład znaczy ten SEEN? Albo, co to jest ta „podróż geolokatorowa” i „rozanielenie”?
Etymologia słowa SEEN nie jest dokładnie znana, ale profesor Jan Ćwirek podaje, że jest to zniekształcona forma słowa „sen” i ma pochodzenie indoeuropejskie. Teorię tę rozwija dr Jerzy Puchacz w swojej habilitacji. Twierdzi, że nazwa Paktu SEEN została zainspirowana sławnym przemówieniem Martina Luthera Kinga „I have a dream”.
Spokojnie, spokojnie. To dopiero pierwszy odcinek historii Akcji Bałtyckiej. Kolejne będą ukazywać się do 17 października, a więc do 60-tej rocznicy zakończenia pierwszego historycznego sezonu badań. Po kolei będę wyjaśniał wszystkie tajemnice przesławnej Akcji Bałtyckiej.