Z nerwów od wczoraj mnie trzęsie. Miejsca sobie znaleźć nie mogę. A Zośka to ciągiem płacze. Napisała do mnie ara z Amazonii. Na jej oczach spłonęły jej dzieci w rodzinnej dziupli. I to nie był żaden nieszczęśliwy wypadek. To była zaplanowana z zimną krwią zbrodnia z niskich pobudek, dla zysku. Niewyobrażalne okrucieństwo! To samo spotkało jej sąsiadów, sąsiadów jej sąsiadów i wszystkie żywe istoty do granic znanego jej świata. Ptaki, a z nimi miliardy stworzeń, dużych i małych, giną albo muszą patrzeć na śmierć najbliższych. Ci, co ocaleli, w obłąkaniu krążą po okolicy, na próżno szukając resztek swoich drzew, swoich dziupli, swoich gniazd. Ale nie ma już nic. Wielkie połacie lasów tropikalnych są wycinane, rozjeżdżane buldożerami, palone. W tych fragmentach dżungli, które jeszcze ocalały, nikt uchodźców już przyjmować nie chce, wszędzie tłok, płacz, złorzeczenie. Prawdziwa hekatomba!
A wszystko to przez pazerność garstki człowieków, którzy pełen życia las deszczowy zamieniają na ubogie pastwiska albo plantacje soi. Nie rozumiem tej podłości, nie akceptuję jej, nie zgadzam się, protestuję!
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
Ta wycinka to faktycznie szaleństwo. Odkąd władzę objął nowy prezydent Brazylii, tempo niszczenia lasów w tym kraju wzrosło wielokrotnie. W lipcu 2019 tempo wylesiania było o 278% wyższe niż w lipcu 2018. A wtedy też nie było małe. To robią bardzo źli ludzie. Kiedyś historia ich osądzi… Jeśli jeszcze będzie komu.
Dżungla Amazońska wytwarza tlen i skumulowała ogromne ilości dwutlenku węgla. Jeśli człowieki ją wytną, to wszyscy zginiemy, oni też. Nie wspomnę, że lasy Amazonii to dom dla około połowy roślin i zwierząt lądowych żyjących na naszej planecie. Nie wspomnę, bo to człowieki mają w kuprze.
Dodajmy jeszcze jedno, Wróbel: wśród człowieków krąży mit, że deszczowy las tropikalny, tak zwana dżungla, odrasta bardzo szybko. Otóż nie! Ona nigdy się nie odradza! Owszem, bardzo szybko powstają gęste krzaki, wyrastają drzewa pionierskich gatunków. Natomiast piękny, przebogaty, złożony ekosystem lasu deszczowego nigdy się nie odtwarza, jeśli wycięto lub spalono większy jego fragment.
To prawda. My mamy szczęście. Nasze lasy „zaledwie” po 300 latach od wycięcia zaczynają przypominać te pierwotne. Oczywiście, jeśli człowieki zostawią porębę na tak długo w spokoju.
No i te pożary! Wiadomo, las deszczowy jest prawie niepalny, ale tylko wtedy, kiedy zwarte korony utrzymują 100% wilgotność. Jeśli las się pofragmentuje, wycinając wielkie polany na pola i pastwiska, suche powietrze wdziera się do jego środka i taki las już znacznie łatwiej podpalić.
Uparcie powtarzam: „Srać na ludzi”. Są to istoty nierozumne, czego dowodzą na każdym kroku. Niszcząc lasy tropikalne, spalając ropę i węgiel, regulując rzeki i osuszając mokradła sami doprowadzą się do rychłej zagłady. Do takich żadne argumenty nie trafią. Jedyne, co można zrobić, to na nich srać, srać i jeszcze raz srać. Ile siły w kuprze!
Z całym szacunkiem, Gołąb, co to zmieni. Zresztą, odchody podczas rozkładu wytwarzają metan, jeden z najbardziej aktywnych gazów cieplarnianych. Ze względu na dobro planety, powinieneś wziąć na wstrzymanie.
Nie czas na przekomarzanie się. Tego nie można zbyć ani żartem, ani złorzeczeniem. Musimy podjąć realne działania, planowe i systematyczne. Ogłaszam wielką naradę przyjaciół mojego bloga! Spotkanie na dębie koło leszczyny. Z tobą, Pingwin, połączymy się za pomocą Skype.