Ja całe życie między krzaczkami smyrk, smyrk, po ziemi, niziutko… jak myszka. Pewnie, że latam… ale z gałęzi na gałąź. A wczoraj na wieczór – jak mnie poniosło! Tylko słonko zaczęło zachodzić, a ja szpula w górę, od razu na 60 metrów! Aż mi się w głowie zakręciło. Widok, jejciu, lasy, pola, miasteczka. Ale zaraz się ciemno zrobiło, gwiazdy nade mną, czarna otchłań w dole i tylko mi wiatr w piórach świszcze. A dusza krzyczy – wolność! Freedom!
Tekst: dr Jarosław K. Nowakowski
17+
Po tym opisie to i mnie się wędrówki zachciało, ale nocą to się nie odważę. Szybciej za dnia, chociaż i to z duszą na ramieniu. Sama nie wiem…
Oj młodzi, młodzi! Jak tak was słucham, to i mi się na podróże zbiera. Ale z drugiej strony… czy tu mi źle? Za młodu to się wędrowało, nawet raz do miasteczka, za rzekę zaleciałem, ale jakoś obco… to wróciłem.
No i poleciał, a mnie strach w oczy zagląda i pyta – czym się teraz kolega wyżywi? Nie lubię narzekać, ale na samych sikorkach zimy nie przetrwam… A i tych jakby coraz mniej. Trzeba będzie ruszyć za Remusem, bo nic tu po mnie.